O błędnych poradach doradców finansowych i ich konsekwencjach dla oszczędzających
Niemal wszyscy doradcy finansowi, w tym także osoby prowadzące tzw. blogi finansowe zdają sobie sprawę z tego, że nie wolno im udzielać porady w stylu: Polecam fundusze akcji, bo będzie hossa. Jednak już prawie żaden z nich nie wie, że również nie wolno im udzielać bardzo częstej porady: Polecam konto oszczędnościowe w banku, bo giełda to kasyno, bo nie ma szansy na trwałe wzrosty.
Nie wolno udzielać porad opartych na jednoznacznej prognozie, jakakolwiek by ona nie była.
Czym się różnią obie porady: Polecam fundusz akcji, bo będzie hossa, oraz: Radzę trzymać wszystko w banku, bo giełda to kasyno, bo nie ma szans na wzrosty na giełdzie?
Wyłącznie subiektywnym odczuciem doradcy, że ta druga jest dopuszczalna, bo jest „bezpieczna”.
Ta druga porada jest niedopuszczalna również dlatego, że przedstawia bardzo subiektywną, a wręcz nieprawdziwą opinię o giełdzie, że ta „jest kasynem”.
Jakie jeszcze porady możemy usłyszeć, przeczytać, które świadczą o kompletnym braku profesjonalizmu i wiarygodności jej autora?
Przykładowo ta, że: Jak się nie znasz na inwestowaniu, nie chcesz, aby twoje oszczędności podlegały głębokim wahaniom, to trzymaj pieniądze w banku.
Zacznijmy od tego, że: się nie znamy na inwestowaniu. Aktualnie w funduszach inwestycyjnych trzyma oszczędności ponad 2 miliony Polaków w kwocie ponad 250 mld złotych. Każda z tych osób w przeszłości podjęła decyzję o wpłacie pierwszych oszczędności do funduszu inwestycyjnego „nie znając się na inwestowaniu”. Co więcej, zbyt głęboka wiedza na temat zasad inwestowania nie jest nam do niczego potrzebna, a tym bardziej do osiągnięcia sukcesu inwestycyjnego; wyjaśniam to w poście: Nie znasz się na inwestowaniu? To dobrze.
W drugiej części analizowanej rekomendacji jest mowa o wahaniach i to bardzo głębokich. Są fundusze inwestycyjne, których udziały rzeczywiście podlegają głębokim wahaniom – na przykład fundusze akcji, ale też są takie, w których wahania wartości udziału są minimalne – to tzw. fundusze gotówkowe, lub fundusze pieniężne.
W podtekście takiej rekomendacji jest zawarty przekaz o tym, że lokata bankowa jest lepsza od wszystkich innych sposobów pomnażania oszczędności, bo nie ma w niej okresowych wahań, bo oferuje „oprocentowanie”, czytaj: bo bank gwarantuje nam określony poziom odsetek.
Fakt, bank gwarantuje nam odsetki, natomiast fundusz inwestycyjny, nawet ten najbezpieczniejszy (fundusz pieniężny) takich gwarantowanych odsetek nam nie da. Każda gwarancja to określony koszt, określona strata finansowa. Każdy kij ma dwa końce.
Czy jednak zastanawiałaś/zastanawiałeś się z czego ta gwarancja wynika, a raczej czym ona jest?
Lokata bankowa jest formą bardzo taniej pożyczki jakiej udzielamy bankowi. Bank pożycza od nas pieniądze. Dostajemy za to odpowiednie wynagrodzenie: w formie określonej stopy odsetek. Oszczędzający i bank są więc po przeciwnych stronach. Mniejszy dochód dla nas oznacza wyższe wynagrodzenie dla banku i odwrotnie. Bank zarabia bowiem na różnicy między stopą zwrotu jaką nam zaoferuje, a tą jaką uda jej się uzyskać z dalszego inwestowania powierzonych pieniędzy – wynagrodzenie banku to tzw. marża odsetkowa, lub coraz częściej używane słowo: spread. W związku z tym:
bank pełni funkcję pośrednika, który stara się kupić towar –pieniądz, na rynku finansowym jak najtaniej – od oszczędzających, aby go następnie sprzedać jak najdrożej – osobom biorącym kredyty lub jak najkorzystniej zainwestować.
Czy jesteś zadowolona/zadowolony z poziomu odsetek na lokacie bankowej?
Prowadząc szkolenia dla bankowców często zadaje im pytanie: Powiedzcie, ile osób trzymających pieniądze na lokatach jest w pełni zadowolona z warunków jakie otrzymują, a ile robi tak tylko dlatego, że boi się korzystać z innych form, bo się nie zna?
I jaką słyszę odpowiedź? Według osób mających bezpośredni kontakt z klientami banków, tymi, którzy trzymają oszczędności wyłącznie w banku, aż 90% z tych osób poprzestaje na lokatach bankowych wyłącznie z tego powodu, że się nie zna, że boi się korzystać z innych form.
Czy podobnie jest w twoim przypadku?
Jeżeli tak, to ja prowadząc tego bloga będę twoim przewodnikiem po funduszach, abyś rozpoczynając korzystanie z nich, od bardzo niewielkich kwot, stopniowo poznał(a) wszystkie korzyści jakie one oferują osobom posiadającym oszczędności, a przede wszystkim tym, którzy chcą zacząć systematycznie oszczędzać niewielkie kwoty, odkładane z miesięczną częstotliwością, z dowolną częstotliwością.
Generalnie chyba każdemu przydałby się przyspieszony kurs edukacji ekonomicznej. Mam wrażenie, że 99% ludzi robi to (inwestuje) po omacku, albo „bo szwagier im tak doradził”, albo „bo w telewizji powiedzieli, żeby kupować złoto”. Gdyby tak nie było, to Amber Gold nie zarobiłby 800 milionów…
Żeby tylko chodziło o to, że namawiają do kupna złota. W Amber Gold było jeszcze gorzej: kupuj u nas „złoto”, bo gwarantujemy zysk co najmniej tyle a tyle. Nie pamiętam, czy było to 10%, czy więcej. To była ściema do kwadratu i nikt tego nie ścigał przez wiele miesięcy, chociaż śmierdziało oszustwem na kilometr.
Szczególnie nie lubię określenia, że giełda to kasyno. Ono padło także z ust Marka Belki. To było moim zdaniem bardzo nieodpowiedzialne i szkodliwe.
Ja tylko na jedną rzecz zwrócę uwagę: w banku wiemy ile dostaniemy %, a w dodatku nasz depozyt (do kwoty 100 tys czyli obecnie ponad 11 lat średniej krajowej netto) jest gwarantowany przez BFG. W dodatku banki oferują lokaty krótkoterminowe (1-12 miesięcy), a nawet najbezpieczniejsze fundusze mogą w takim terminie wykazać stratę. Co oznacza, że naprawdę bankowe lokaty do pewnego, wysokiego dla przeciętnego obywatela poziomu są najbezpieczniejsze. Nawet „model cypryjski” nie zabierze kasy z banku, bo on przewidywał jedynie ucięcie oszczędności powyżej tego poziomu 100 tys €.
Aczkolwiek w pełni się zgadzam, że należy uważać z rekomendacjami by nie robić przewidywań po przeciwnej stronie. Inna sprawa, że standardem jest disclaimer, że opinie na blogu to subiektywne odczucia blogera a nie rekomendacje finansowe.
Witaj, zgadzam się z tobą, że nawet najbezpieczniejsze fundusze mogą wykazywać straty, w krótkich okresach, a także z tym, że to jest najbezpieczniejsza forma dla przeciętnego obywatela. Tylko, że ludzie bardzo rzadko trzymają pieniądze w banku na krótki termin. Powiem wręcz – prawie nigdy. Najczęściej trzymają na depozycie trzymiesięcznym. Jak długo? Przez całe życie – bo albo ma się oszczędności (przez całe życie), albo żyje się z dnia na dzień – także przez całe życie. Czy w takim przypadku depozyt bankowy trzymiesięczny to optymalne rozwiązanie?
Tytuł tego artykułu jest dla mnie mylący – spodziewałem się zupełnie innej treści. Ten artykuł nie omawia błędnych porad doradców – to jest reklama funduszy inwestycyjnych. Jego przesłanie jest czytelne: w długim terminie inwestuj w fundusze, bo daja lepszą stopę zwrotu i są tak samo bezpieczne jak banki.