Koniec wzrostów w USA jest bliski i będzie bardzo gwałtowny
Momenty przełomowe na rynkach – koniec hossy, początek hossy-mają jedną cechę wspólną: zgodność opinii odnośnie najbliższego trendu. I nie chodzi o przysłowiowego taksówkarza, który nagle stał się ekspertem od inwestycji, ale o zgodność opinii profesjonalnych, instytucjonalnych inwestorów.
Od wielu lat prowadzę przegląd najważniejszych newsów na świecie odnośnie programów emerytalnych – Globalny Przegląd Emerytalny.
To przegląd nie tylko tego co się dzieje w branży emerytalnej, ale zadbałem o to, aby dostarczał aktualnych informacji odnośnie sposobów inwestowania aktywów emerytalnych – największych na świecie (wywierających największy wpływ na rynek akcji).
Z taką manią inwestowania na rynkach akcji nie mieliśmy do czynienia nigdy w przeszłości. Najlepszym przykładem jest największy fundusz inwestycyjny na świecie (w Japonii) i drugi co do wielkości (w Norwegii). Ich poziom zaangażowania w akcjach nigdy nie był wyższy. Jednocześnie każdy z tych funduszy ma ostatnio większe wypłaty od wpłat – czyli popyt na akcje ze strony tych funduszy byłby samobójstwem.
Na rynku panuje iluzja bezpieczeństwa, której uległa większość inwestorów instytucjonalnych. Źródłem tej iluzji są cięcia podatków dla firm w USA. Prognozy są jednoznacznie optymistyczne. Skoro zyski będą na pewno większe za rok, to na pewno za rok akcje amerykańskich korporacji będą droższe niż dzisiaj – taki jest powszechnie wyciągany wniosek stanowiący podstawę iluzji braku ryzyka.
A przecież kurs akcji zależy wyłącznie od popytu i podaży. Owszem dzisiaj przeważa popyt, ale kto miałby kupować akcje jutro, skoro iluzji ulegli niemal wszyscy.
Dzisiejszy news z Bloomberga jest dla mnie najlepszym dowodem na to, że lada moment akcje spadną na niespotykaną skalę, może pojawić się bardzo duża podaż akcji:
Leo Kelly z Verdence Capital Advisors mówi Bloomberowi, że ma coraz więcej pytań na temat trwałości rajdu: – „Połowa klientów pyta, czy czas na wycofanie się z rynku akcji, podczas gdy druga połowa chce zagrać za wszystko”.
Ta połowa, która pyta o wyjście z rynku, w mojej opinii, to oszczędzający w IRA, w 401(k), którzy zarobili kupę kasy przez ostatnie 10 lat – ich średnie saldo na rachunku to 100 tysięcy dolarów i mają wyjątkowo wysoki udział funduszy akcji.
W trzecim kwartale średnie saldo w planie 401 (k), którymi zarządza Fidelity Investments wyniosło 99.900 USD, co stanowi wzrost o 2,25% w porównaniu z 97.700 USD w poprzednim kwartale oraz wzrost aż o 31,27% w stosunku do średniej wartości bilansowej wynoszącej 76 100 USD pięć lat temu. Saldo na indywidualnym koncie emerytalnym (IRA) również wzrosło, do 103.500 USD w trzecim kwartale, o 2,76% w stosunku do średniego salda 101,700 USD w drugim kwartale i o 35,12% w stosunku do średniego salda w wysokości 76 600 USD pięć lat temu. Salda zarówno w planie 401 (k), jak i w IRA w trzecim kwartale są na rekordowych poziomach, podało Fidelity.
Potencjalna podaż z ich strony jest ogromna. Skoro już zadali sobie to pytanie – Czy to już czas na wyjście z rynku, to będą sobie zadawać je coraz częściej. A ci, którzy chcą zainwestować wszystko, to znaczy, że nie zainwestowali ani dolara.
Czy to znaczy, że potencjalni inwestorzy powinni unikać funduszy akcji?
Gdyby miał się spełnić powyższy scenariusz, to mógłby on okazać się najlepszym dla osób, która właśnie teraz zakładają IKE, IKZE a przede wszystkim przystępują do Pracowniczego Planu Emerytalnego. Spójrzmy na poniższy wykres pokazujący „rzekomo” najgorszy moment rozpoczęcia przygody z funduszem akcji polskich. Okazuje się, że takim nie był, pod warunkiem, że dokonywaliśmy systematycznych wpłat i zachowaliśmy żelazną dyscyplinę.
Najnowsze komentarze