Jeżeli chcesz zrezygnować z lokaty bankowej i zacząć inwestować w fundusze akcji, zrób to z głową. Czyli jak?
Doświadczenie pokazuje, że naszą przygodę z funduszami inwestycyjnymi najczęściej będziemy chcieli rozpocząć w okresie wzrostu cen akcji. Coraz częstsze komentarze w prasie o coraz większej opłacalności inwestycji w akcjach, a przede wszystkim coraz wyższy słupek zysków uczestników funduszy akcji, wabią coraz większą liczbę osób. W pewnym momencie przychodzi pora także i na Ciebie. Zaczynasz zastanawiać się nad przesunięciem oszczędności z lokaty bankowej do funduszy inwestycyjnych.
Co wtedy? Jak powinieneś postąpić? Czy zmienić formę lokowania oszczędności? Jeśli tak, to jaką ich część i jaki rodzaj polityki inwestycyjnej dobrać?
Zacznijmy od rozpoznania Twojej sytuacji.
Dlaczego rozważasz ewentualną zmianę sposobu lokowania oszczędności? Bądźmy szczerzy: bo widzisz, jak szybko rosną zyski posiadaczy jednostek uczestnictwa funduszy akcyjnych i jak wolno przyrasta wartość Twoich pieniędzy na lokacie bankowej. Chcesz się po prostu „załapać” na wzrost cen akcji. Nie obchodzi Cię rezultat Twojej decyzji w okresie 10 czy 15 lat, tylko ten, jaki osiągniesz w najbliższym okresie — w najbliższych tygodniach, najwyżej kilku miesiącach. Kwestia oczekiwanej stopy zwrotu jest w Twoich rozważaniach inwestycyjnych na pierwszym miejscu. Jakiej stopy oczekujesz? Jak najwyższej. Co więcej, uzyskanej w możliwie jak najkrótszym czasie. Stałeś się oszczędzającym konsumentem.
Z jaką rekomendacją możesz się spotkać?
Doradca finansowy, jeżeli zupełnie pominie Twój aktualny stan emocjonalny, zapewne zada Ci dwa pytania: jaką kwotę chcesz ulokować i na jak długi okres? Gdy usłyszy, że tego nie wiesz, że to zależy — może wszystko, a może tylko część — wyjaśni Ci, że najlepszym rozwiązaniem będzie podzielenie oszczędności na kilka części — te długoterminowe i te przeznaczone na finansowanie bieżących wydatków lub wydatków nieprzewidywalnych. Stosownie do tego poleci Ci fundusz gotówkowy dla oszczędności bieżących, a fundusze akcyjne dla oszczędności przeznaczonych na emeryturę i dla dzieci. Swoją rekomendację może uzupełnić przestrogą przed próbą inwestowania w fundusz akcji na krótki termin, strasząc Cię wizją poniesienia dużych strat. Czasami może dodać, że jak już ktoś chce zainwestować w fundusz akcji na krótki termin, to powinien to robić tylko wtedy, gdy akcje są tanie, a nie tak drogie jak teraz. Że teraz jest już za późno!
Czy taka rekomendacja ma sens?
Z punktu widzenia „poprawności politycznej/doradczej” nawet ogromny. Ale czy ona ma sens z Twojego punktu widzenia? Czy ona do Ciebie trafi i czy możesz się do niej zastosować? Wydaje się, że szanse na to są nikłe.
Twój wewnętrzny stan jest taki, że oczekujesz wysokiej stopy zwrotu i to osiągniętej w krótkim horyzoncie czasowym. Nie masz zamiaru czekać 10 lat na zyski z akcji i inwestować w trakcie trwania hossy większość oszczędności w fundusz pieniężny.
Nawet jeżeli tego typu porada Twojego doradcy, bazująca na modelu inwestycyjnym, ostudzi Twoje emocje i pogodzisz się ze świadomością, że zyski z akcji nie są dla Ciebie, że to już za późno, że taką decyzję trzeba było rozważać rok temu, gdy akcje były tańsze o 30%, to jednak wcale nie znaczy, że Twoja decyzja będzie wewnętrznie akceptowana. Najczęściej podstawą do jej podjęcia będzie strach przed tym, że akcje kupisz na samej górce — po najwyższej możliwej cenie, być może nawet na samym szczycie hossy.
No właśnie. Powoli dochodzimy do spokojnego, wolnego od emocji rozeznania Twojej sytuacji. Chciałbyś, ale się boisz. To nie zbyt mała żądza wysokich zysków powstrzymuje Ciebie przed skokiem do rozpędzonego funduszu akcji, ale strach przed tym, że chwilę po tym, jak wskoczysz, pociąg ten się wykolei — że rozpocznie się okres kilkuletniej bessy.
Czy twoje pieniądze będą bezpieczne?
Jakie jest tego prawdopodobieństwo? W sumie nie tak duże.
A co jeżeli w pierwszym podejściu — gdy pierwszy raz opanuje Cię pokusa zmiany formy lokaty — zrezygnujesz z funduszu akcji i okaże się, że po trzech miesiącach fundusz, którego wybito Ci z głowy, przyniesie kolejne 15% zysku, a zarekomendowany fundusz rynku pieniężnego 1%?
Taka sytuacja bardzo często zdarzała się podczas hossy w latach 2003-2007; wielu doradców „wybijało” inwestycje w fundusz akcji w roku 2006 a nawet w 2005, twierdząc, że jest już za późno.
Jak odniesiesz się do racjonalnej porady Twojego doradcy bankowego? Prawdopodobnie poczujesz się mocno rozczarowany. Możliwe nawet, że podejmiesz wówczas decyzję na własną rękę, czyli przeniesiesz całość oszczędności do funduszu akcji, licząc na kontynuację wysokich zysków funduszy akcji. A przecież mogłeś zrobić to wcześniej!
JEŻELI JESTEŚ ZAINTERESOWANY/ZAINTERESOWANA ZMIANĄ LOKATY NA FUNDUSZ UMÓW SIĘ ZE MNĄ NA BEZPŁATNE KONSULTACJE ONLINE. W TYM CELU WYPEŁNIŁ PONIŻSZY FORMULARZ WPISUJĄC JAKO TEMAT: KONSULTACJE ONLINE
Zasady doboru opcji inwestycyjnych w krótkoterminowym planie inwestycyjnym
Wyjątkowo silne emocje
Czy możesz postąpić inaczej, wbrew racjonalnym poradom profesjonalistów? Czy naprawdę nie ma najmniejszego sensu inwestowanie w fundusz akcji oszczędności, gdy masz przed sobą horyzont zaledwie kilkumiesięczny?
Przy podejmowaniu decyzji, tak jak zawsze, kluczem do ewentualnego sukcesu będzie zachowanie przez Ciebie żelaznej konsekwencji. Nie jest ważne, jaką podejmiesz decyzję teraz, ale jakie będziesz podejmować decyzje w okresie późniejszym. To, że zrezygnujesz z funduszu akcji przy pierwszym rozważaniu ewentualnej decyzji, nie będzie oznaczało, że uchronisz swoje oszczędności przed ryzykiem poniesienia straty. Jeżeli Twoja decyzja będzie opierała się na krótkoterminowej prognozie Twojego doradcy bankowego, który właśnie uzna, że akcje są już tak drogie (tak jak wielu mówiło w 2005 lub w 2006 roku), że muszą spaść, i taka prognoza się nie spełni, to wtedy prawie na pewno zainwestujesz później (w 2007 roku).
Na podstawie moich wieloletnich kontaktów z uczestnikami funduszy inwestycyjnych szacuję, że około 80% uczestników, którzy wpłacają pieniądze do funduszy w okresie hossy, podejmuje decyzje o „wskoczeniu do rozpędzonego pociągu”, dopiero za drugim, a najczęściej za trzecim podejściem.
To udowadnia, że nawet początkowo rezygnując z takiej „nieracjonalnej inwestycji”, będziesz ponosił ogromne ryzyko porażki, jeżeli Twoja rezygnacja nie będzie miała głębokiego uzasadnienia. Każda decyzja okaże się dobrą decyzją z Twojego punktu widzenia, jeżeli będzie decyzją zaplanowaną, wewnętrznie akceptowaną i dopasowaną do Twoich głęboko uzasadnionych oczekiwań. I tak samo każda decyzja może okazać się fatalną w skutkach, jeżeli zostanie podjęta bez uwzględnienia Twoich bieżących potrzeb.
Jeszcze raz rozważ sytuację. Hossa trwa w najlepsze, a Ty rozważasz zmianę sposobu oszczędzania. Czy od razu powinnienieś dać sobie spokój i wypić szklankę zimnej wody?
Nie. Tak łatwo nie rezygnuj.
Tak naprawdę zdecydowana większość dzisiejszych uczestników funduszy inwestycyjnych, tych, którzy od kilku miesięcy lub dłużej zarabiają na funduszach akcji, przystąpiła do funduszy w podobnych okolicznościach, na poprzedniej hossie – czyli nadal ma straty.
Tak już jest, że prawie nikt nie zaczyna inwestowania wtedy, gdy akcje są tanie, gdy jednostka uczestnictwa ma niską wartość — na samym dnie bessy. Jeżeli ktoś tak twierdzi, to zapewne się przechwala lub jest prawdziwym szczęściarzem.
Dany moment jest najlepszy z możliwych na dokonanie inwestycji. Dlaczego? Ponieważ chcesz zacząć inwestować swoje oszczędności w formie, która najlepiej się do tego nadaje. Być może już nigdy się nie powtórzy taki moment lub będziesz musiał czekać na niego kolejne kilka lat z oszczędnościami na lokacie bankowej, która nie jest stworzona do tego, aby gromadzić tam pieniądze w dłuższym niż kilka miesięcy okresie. Wykorzystaj to, że Ci się chce. Ważne, abyś podszedł do tego z głową i postarał się ostudzić emocje.
Ocena sytuacji wolna od emocji
Zacznijmy od tego, jakie ewentualnie rezultaty ma przynieść Twoja decyzja. Chcesz po prostu osiągnąć wyższą stopę zwrotu od tej, jaką daje Ci lokata bankowa.
W ostatnim miesiącu fundusz akcji przyniósł swoim uczestnikom taki sam dochód, jaki TY osiągnąłeś na lokacie w ciągu kilku lat.
Większość osób, będąc w podobnej sytuacji, stoi przed ogromnym dylematem — chciałaby, ale się boi. Byłoby nie na miejscu mówienie, że inwestując w fundusz akcji w krótkim okresie, możesz stracić. To jest oczywiste. Ale wbrew pozorom to nie znaczy, że jeśli masz przed sobą krótki lub częściej — nieokreślony — horyzont czasowy, nie ma absolutnie żadnego sensu inwestowanie w takiej chwili w fundusz akcji.
Musisz tylko zupełnie przemodelować swoje podejście w stosunku do tego, jaki miałeś na początku. Okresowe, bieżące wahania to sprawa dla Ciebie kluczowa. Dzisiejszy dynamiczny wzrost na giełdzie może się przerodzić w jutrzejszy równie dynamiczny spadek.
I co Ty na to? Zadaj sobie pytanie o to, co byś zrobił, gdyby w okresie pierwszych 2 tygodni trwania Twojej inwestycji akcje spadły o 5% i o tyle samo zakupione przez nas jednostki uczestnictwa funduszu akcji.
Oczywiście Twoja odpowiedź byłaby bardzo trudna. Nie wiesz jak postąpisz mając rzeczywiście ulokowane pieniądze w funduszu akcji i w rzeczywistości odczuwając okresową stratę, jeżeli jeszcze nigdy w takiej sytuacji nie byłeś.
Doświadczenie uczy, że jeżeli przystąpisz do inwestycji nieprzygotowany, czyli tak, jak robi to większość, masz około 25-procentowe prawdopodobieństwo, że zakończysz przygodę z funduszami już po dwóch tygodniach — zaliczając 5-procentową stratę. Gdyby okres spadku przedłużył się do jednego miesiąca, już tylko 50% inwestorów miałaby wciąż jednostki uczestnictwa funduszu akcji, a po trzech miesiącach nieprzerwanych spadków — znikoma część.
To smutne spostrzeżenie, ale oparte na moich wieloletnich obserwacjach. Ale nie zniechęcaj się. To tak naprawdę nic nie znaczy. Taką ewentualność musisz po prostu wkalkulować w swoją decyzję. Tak może się zdarzyć, ale oczywiście nie musi. Co więcej, taka ewentualność wcale nie będzie związana z tym, że trafisz akurat na sam początek bessy. Na to masz naprawdę niewielkie szanse.
Na rynku akcji możemy obserwować: trendy długookresowe — kilkunasto-, kilkudziesięcioletnie: prawie zawsze jest to trend wzrostowy (stąd właśnie ryzyko inwestowania w fundusz akcji z myślą o emeryturze i posagu dla dziecka jest minimalne), trendy średniookresowe — kilkuletnie okresy hossy i bessy, i zmiany krótkoterminowe — okresowe korekty w trendach średnioterminowych, czyli chwilowe wzrosty cen akcji w okresie bessy lub chwilowe okresy spadku cen akcji w okresach hossy. Ta „chwila” może trwać kilka dni, kilka tygodniu lub nawet kilka miesięcy.
A co to dla Ciebie może oznaczać?
To, że prawdopodobieństwo, iż ze swoją decyzją trafisz akurat na koniec średnioterminowego trendu wzrostowego, który zazwyczaj trwa kilka lat, jest naprawdę niewielkie. To prawda, że najwięcej osób inwestuje właśnie na samym szczycie hossy. Wynika to jednak z tego, że im dłużej trwa okres wzrostu akcji, tym silniej działają na nas dotychczasowe wyniki funduszy akcji (tym są one wyższe), a jednocześnie przedłużanie się trendu coraz silniej nas przekonuje do tego, że będzie on trwał jeszcze dłużej. Wraz z wydłużaniem się okresu hossy rośnie liczba nowych inwestorów, kolejki stają się coraz dłuższe i w momencie, gdy następuje zmiana trendu, zawsze tych inwestorów jest najwięcej.
Systematyczne oszczędzanie. W banku czy w funduszu?
A na jakim etapie hossy jesteśmy w momencie rozważania Twojej decyzji?
Oczywiście tego nie wiadomo. Nie sugeruj się okresem, jaki już upłynął – mam na myśli rynek w USA. Nawet jeżeli dobra koniunktura na rynku akcji trwa tam już 7 lat, to wcale nie oznacza, że nie może potrwać jeszcze kilku lat.
Pogódź się z tym, że tego nie wiesz. Nikt tego nie wie, także najlepszy analityk, który wczoraj napisał w najbardziej prestiżowej gazecie, że lada chwila skończy się okres hossy a może jutro napisze.
Możemy jedynie bazować na większym lub mniejszym prawdopodobieństwie, posiłkując się średnioterminowymi prognozami ekonomistów dotyczącymi perspektyw rozwoju danej gospodarki.
Najbliższa przyszłość jest niewiadoma. W im krótszej perspektywie ją oceniasz, tym bardziej nieprzewidywalny będzie wynik Twojej inwestycji.
Jeżeli jednak mamy do czynienia ze średnioterminowym okresem cen wzrostu akcji na giełdzie, trwającym co najmniej kilkanaście miesięcy – tak jak teraz – to prawdopodobieństwo, że ze swoją inwestycją trafisz na sam koniec hossy, jest dużo mniejsze niż Ci się wydaje.
Co dalej?
Teraz możesz skorzystać z informacji dostępnych na rynku. Ale nie ze wszystkich. Skoro krótkoterminowy trend jest nieprzewidywalny, zupełnie zignoruj wszelkie prognozy dotyczące najbliższej przyszłości. Ponieważ większość inwestorów giełdowych, szczególnie tych mniej doświadczonych, jak już wiesz, oczekuje takich prognoz i chce usłyszeć, co mają do powiedzenia analitycy giełdowi, to nie mają oni innego wyjścia — bawią się w prognozowanie rynku. Ale tak naprawdę wszyscy wiedzą, że jedynym autorytetem w takiej perspektywie czasowej może być wróżka. Natomiast ważną dla Ciebie informacją są prognozy dotyczącego przyszłego tempa rozwoju gospodarczego sporządzane przez ekonomistów. A one są optymistyczne. A więc Twoje szanse na zyski w średnim terminie są spore większe. Ale nie pewne. Pamiętaj, że prognozy takie mogą się też nie spełnić — zamiast wzrostu gospodarczego może wystąpić spowolnienie.
Podsumujmy wolną od emocji ocenę Twojej sytuacji.
Chcesz zainwestować w fundusz akcji, gdyż w ostatnim okresie przynoszą one najwyższe zyski. Trudno jest Ci określić, jaką część oszczędności planujesz zainwestować, a także trudno zdefiniować horyzont czasowy Twojej ewentualnej inwestycji.
Po prostu kuszą Cię te zyski i coraz bardziej denerwuje beznadziejnie niskie oprocentowanie lokaty. Oceniając chłodnym okiem sytuację na rynku, niezależnie od tego, co piszą w gazetach fachowcy, opłacalność ewentualnej inwestycji w najbliższym okresie — w najbliższych dniach i tygodniach — pozostaje niewiadoma.
Prawdopodobieństwo zyskania i osiągnięcia straty jest w przybliżeniu takie samo — wynosi 50%. Niezależnie od zachowania się inwestycji w krótkim czasie, zupełnie inaczej może ona wyglądać w horyzoncie średnioterminowym. Okres hossy może jeszcze trwać kilkanaście miesięcy, a nawet kilka lat, lub skończyć się w najbliższym okresie. Lecz prawdopodobieństwo, że trafisz na sam szczyt aktualnej hossy nie jest duże.
W związku z tym w średnim terminie masz dużo więcej szans na wzrost niż na spadek cen akcji. Jeszcze raz podkreślę, że ten trend powinieneś oceniać zupełnie niezależnie od trendu krótkoterminowego. To znaczy, że jeżeli w najbliższych dniach wystąpi gwałtowny spadek cen akcji, to w żaden sposób nie będzie podważał szans na kontynuację trendu wzrostowego w najbliższych miesiącach, a może nawet i latach. Zapominając o prognozach krótkoterminowych, zwróć baczną uwagę na prognozy ekonomistów dotyczące wzrostu gospodarczego. Im większa liczba ekonomistów będzie przewidywała kontynuację wzrostu, tym większe będzie prawdopodobieństwo, że w średnim terminie wzrost cen akcji na giełdzie będzie nadal trwał. Tak jest obecnie.
Zasady sporządzania planu
No i co z tym fantem zrobić?
Przede wszystkim nie rezygnuj tak łatwo. Wykorzystaj to, że odczuwasz potrzebę zmiany. To wielki plus tej sytuacji. Co z tego, że rok temu akcje były dużo tańsze. To nie jest dla Ciebie przeszkodą. Nie ma czego żałować. Do tanga trzeba dwojga. Tanie akcje, tanie jednostki uczestnictwa funduszy akcji sprzed roku musiałbyś chcieć kupić. A takiej chęci w Tobie po prostu nie było. Dlatego to nie był dla Ciebie dobry moment na dokonanie inwestycji. Teraz jest moment znacznie dla Ciebie lepszy. A jeżeli już masz zrezygnować z inwestycji, to nie rób tego z obawy przed bessą, bo za trzy miesiące prawdopodobnie przeprosisz się z funduszem akcji już po znacznie wyższych cenach jednostek.
Przejdźmy do sprawy najtrudniejszej — właściwego rozpoznania własnych oczekiwań i ceny, jaką jesteśmy gotowi zapłacić za ich spełnienie. We właściwym rozpoznaniu czai się najwięcej niebezpieczeństw, a nie w rynku akcji.
Powyższa analiza zewnętrznej sytuacji brzmi raczej optymistycznie. To oczywiście nie przesądza o Twoim sukcesie. Wiesz, że wybierając fundusz możesz ponieść porażkę. Ale na pewno nie jesteś skazany na porażkę. Największe ryzyko, jak zawsze, jest związane z naszymi emocjami, z tym, że zazwyczaj podchodzimy do decyzji bez odpowiedniego przygotowania, a przede wszystkim bez planu.
Dlaczego inwestujemy w akcje w najgorszych możliwych momentach?
Jak zmierzyć w takiej sytuacji swój profil inwestycyjny i jak określić oczekiwaną stopę zwrotu?
Musisz spojrzeć prawdzie w oczy. Jeżeli nie traktujesz inwestycji jako planu emerytalnego lub planu posagowego, w której mamy jasno określony cel inwestycji, łatwy do obliczenia horyzont czasowy i prostą do obliczenia oczekiwaną stopę zwrotu, to w tym przypadku sprawa jest dużo bardziej skomplikowana.
Ale musisz tak samo przystąpić do planu. Zdefiniuj: jaką kwotę chcesz zainwestować, swoje oczekiwania dotyczące stopy zwrotu i horyzont czasowy, czyli w jakim okresie jaki zysk chcesz osiągnąć.
To Twoje początki i duże ryzyko – przykładowo. I chcesz zacząć od 10 000 zł, które stanowią tylko część Twoich oszczędności. Co byś powiedział na 20-procentową rentowność w okresie 6 miesięcy. To około 20 razy więcej niż teraz otrzymujesz na lokacie bankowej. Będziesz zadowolony? O tak, bardzo.
To znaczy, że zrobiłeś pierwsze dwa kroki. Wiesz, czego chcesz i od jakiej kwoty — wiesz, jaki jest Twój cel inwestycyjny. Ale czy to jest realny cel? Jak najbardziej. Jak już to wcześniej napisałem, trend krótkoterminowy, a więc zmiana cen akcji w okresie najbliższych sześciu miesięcy, będzie zawsze nieprzewidywalny. W uproszczeniu możemy założyć, że masz 50% szans na to, że akcje za pół roku będą droższe i tyle samo szans na to, że będą tańsze. Pół na pół. To taki zakład: 50% szans na wzrost i 50% szans na spadek.
I co? Dalej Ciebie to interesuje?
Tak. OK, to idziemy dalej. Mając połowę szans na wzrost, wcale nie znaczy, że zarobisz 20%. Fundusze akcji na rynkach rozwiniętych osiągają średnio 10% rocznie w okresie wieloletnim. W takim średnim wyniku są także lata bessy, czyli spadku cen akcji. To znaczy, że w okresie hossy średni wynik funduszu jest wyższy — 20% w skali roku. A my chcemy zarobić 20% w pół roku — dwa razy więcej. Mamy 50% szans na zysk w okresie najbliższych 6 miesięcy, ale na poziomie ponad dwa razy niższym od oczekiwanego. Realnie musisz założyć, że Twoje szanse na osiągnięcie celu inwestycyjnego (20%) w zaplanowanym horyzoncie czasowym (6 miesięcy), wynoszą około 1/4.
To nie wszystko. Przeprowadziłem analizę szans na wygraną. Jak widać, przy tak wysoko postawionej poprzeczce Twoje szanse nie są duże. Możesz, ale nie musisz obniżać poziomu swoich oczekiwań.
Załóżmy, że jednak pozostajesz przy pierwotnie obranym celu inwestycyjnym i horyzoncie czasowym.
Teraz przejdźmy do ceny, jaką możesz zapłacić za wygraną. Już wiesz, że prawdopodobieństwo poniesienia straty wynosi 50%.
Ale jaka ona może być? Ponieważ akcje częściej rosną niż spadają (chociaż na naszej giełdzie ta ogólna tendencja w przeszłości nie bardzo się sprawdzała, szczególnie w ostatnich 9 latach), a spadki są mniejsze niż wzrosty, to możemy oszacować nasz ewentualny spadek na nieco niższym poziomie. Przyjmijmy, że średnio wyniesie on 5%, a to, że wyniesie aż 20% będzie dwa razy mniej prawdopodobne niż oczekiwany 20% wzrost — wyniesie tylko 10% – 15%. Traktując swoją inwestycję jako zakład, widzisz, że masz tyle samo szans na wygraną, jak i na przegraną, ale wygrana na takim samym poziomie co przegrana jest dwa razy bardziej prawdopodobna. Trochę to pocieszające.
Wątpliwe. Jeżeli dotychczas nigdy nie korzystałeś z alternatywnych wobec lokat bankowych sposobów pomnażania oszczędności, to można mieć wątpliwości, czy jesteś przygotowany na poniesienie nawet najmniejszej straty. Jeżeli jednak uznasz, że taka gotowość ponoszenia strat w Tobie jest, musisz jeszcze określić, jaki maksymalny poziom tej straty będziesz w stanie zaakceptować.
To bardzo ważne. Ze swojej obserwacji wiem, że Twoje dzisiejsze deklaracje mogą okazać się płonnymi. Konieczne jest ustalenie żelaznego poziomu, przy którym zamkniesz swoją inwestycję. To 10%. Dobrze niech będzie 10% utraty nominalnej wartości środków.
Masz gotowy plan inwestycji krótkoterminowej — zarobić 20% (2000 zł) na inwestycji 10 000 zł w ciągu sześciu miesięcy i nie stracić więcej niż 10% (1000 zł). Oczywiście to są tylko wielkości przykładowe. Jeżeli przeprowadzisz podobną analizę i właśnie na takim poziomie określisz oczekiwaną stopę zwrotu w takim horyzoncie czasowym i przy takim poziomie akceptacji ryzyka, to wiedz, że to jest bardzo dobry plan. Twój plan będzie także bardzo dobry przy wyborze innych parametrów.
Kolejny wpis jest poświęcony możliwym sposobom realizacji Twego planu:
JEŻELI JESTEŚ ZAINTERESOWANY/ZAINTERESOWANA ZMIANĄ LOKATY NA FUNDUSZ UMÓW SIĘ ZE MNĄ NA BEZPŁATNE KONSULTACJE ONLINE. W TYM CELU WYPEŁNIŁ PONIŻSZY FORMULARZ WPISUJĄC JAKO TEMAT: KONSULTACJE ONLINE
Przeczytaj również:
Czy twoje pieniądze będą bezpieczne?
Systematyczne oszczędzanie. W banku czy w funduszu?
Dlaczego inwestujemy w akcje w najgorszych możliwych momentach?
Sama prawda. Na początku stycznia chciałam zainwestować i pomyślałam, że już za późno. A teraz nie wiem co myśleć. Straszne.
Witaj Lusiu. Ja wiem co powinnaś zrobić. Nie myśl, nie kombinuj, tylko zacznij działać. Lokata bankowa to nie jest jest forma lokowania oszczędności a jedynie trzymania gotówki. W USA nikt nie trzyma pieniędzy w banku – oszczędności, bo to nie ma sensu. Tym bardziej teraz – gdy inflacja lada moment przebije 2%.
Jeżeli postanowisz zrezygnować z lokat i korzystać ze wzrostów na giełdzie to broń Boże nie kupuj funduszy akcyjnych. Większość dostępnych funduszy to tzw, fundusze benchmarkowe – czyli punktem odniesienia dla oceny ich efektywności jest WIG 20 – jeśli mają wynik taki jak WIG20 lub lepszy to jest ok i maja premię – w związku z tym ich podstawowe zajęcie to kupić akcje spółek z WIG20 dokładnie w takich proporcjach jakie mają wagi w indeksie i potem nie robić nic, tylko naliczać opłatę za zarządzanie. Ta opłata zżera znaczną część zysku, a gdy indeks spada pogłębia straty bo i tak jest naliczana. Dużo lepszym rozwiązaniem jest pójść do banku, założyć rachunek maklerski i kupić instrument który nazywa się ETF na WIG20 – robi dokładnie to samo co fundy – odzwierciedla skład indeksu WIG20 ale opłaty są wielokrotnie niższe. I większa elastyczność – możesz sprzedać w każdej chwili nie czekając 2-3 dni na realizacje zlecenia – przy krachach to jest kluczowe. I nie myśl, że inwestycja w fundusze uwolni Cie od konieczności kontrolowanie inwestycji – fundusze nie stosują timingu – tzn nie reagują na zmiany rynkowe – kupują gdy mają napływy środków a sprzedają jak przychodzą dyspozycje umorzeń wynika to ze statutów) – jedno i drugie zwykle w najgorszym momencie – reasumując jesli nie chcesz zdobyć trochę wiedzy o rynkach finansowych i poświęcać 2-3 godzin tygodniowo na przypilnowanie inwestycji – nie kupuj Funduszy !!!!
Brawo Mistrzu!
Ale jak. Co mi radzisz?
Po prostu zacznij stopniowo rezygnować z lokat bankowych. Idzie inflacja, banki są pod presją coraz wyższych zysków tam gdzie mogą a więc właśnie na zaniżaniu oprocentowania lokat i podwyższaniu kredytów. Co prawda banki nie obniżą odsetek nominalnie ale w raz ze wzrostem inflacji powinny podnosić oprocentowanie. Niedawno mieliśmy deflację na poziomie nawet 2%. Teraz będziemy mieli inflację na takim samym poziomie. A więc w okresie kilku tygodni realna rentowność lokat spadła aż o 4 punkty procentowe i nadal będzie spadała. Tak więc powinnaś zacząć od tego aby w sposób krytyczny spojrzeć na takich produkt jak lokata bankowa. Jej jedyną naprawdę jedyną atrakcją jest to, że nie poniesiesz nominalnej straty. Ale przecież nie w takim celu się gromadzi oszczędności.
Macieju, to łatwo napisać. Nie tak łatwo przenieść całe oszczędności, a mam ich sporo, z banku do funduszu. Ja myślę na początek tak o 10 procentach. Wpłacić teraz, czy poczekać aż będzie taniej?
Lusiu, ja nie twierdzę, że to będzie łatwe i wiem, że to niemożliwe, prawie niemożliwe abyś 100% oszczędności przeniosła z banku do funduszy. To powinien być proces, rozłożony na lata. Te planowane 10% to byłby pierwszy wielki krok. Tylko musi być zrobiony bardzo rozważnie, zaplanowany w najdrobniejszych szczegółach przygotowany na wszystkie scenariusze rozwoju sytuacji na giełdach. Jeżeli zrobisz go rozważnie to będziesz miała bardzo dużo szans na to, że tego kroku nie pożałujesz. A jak będziesz zadowolona z pierwszego, to zrobisz następne, równie przemyślane. Jeżeli jesteś tak na bardzo poważnie zainteresowana w jaki sposobów zainwestować te 10% w funduszach to wyślij maila i umówimy się na rozmowę na skype.
Super. Już wysłałam. A kiedy Ci by pasowało?
Dostałem. Termin dogadamy mailowo. Pozdrawiam
Macieju, Wysłałem prośbę o konsultacje. Dotarła?
Tak, tak, dotarła. Za chwilę odpowiem. Pozdrawiam
https://www.pb.pl/ile-trzeba-odkladac-zeby-na-emeryturze-miec-milion-wykres-tygodnia-855011
Bardzo przydatny i, przede wszystkim, obszerny artykuł. Przyznam, że nigdy dotąd nie zagłębiałam się w ten temat. Może czas to zmienić…? 😉
Witaj Sztukmistrzu. Jeżeli masz oszczędności to powinieneś. Pozdrawiam
Świetny, merytoryczny artykuł. Dla mnie kwestie oszczędzania są totalną czarną magią – nie wiem, czym różnią się lokaty od funduszy i tych innych form. W Twoim tekście szczególnie „rzuciło” mi się w oczy to, że zwracasz uwagę na ocenę stanu emocjonalnego u osoby, która chce przejść na inną formę oszczędzania. Myślę, że to ważne, bo można dzięki temu uniknąć paru rozczarowań.
Najlepiej oszczędzać na emeryturę w funduszach biotechnologii
Serio, warto przyjrzec sie spolkom biotechnologicznym notowanych na Nasdaq (AMGN, GiLD, ABBV, BIIB, CELG), a najlepiej fundszowi tam notowanemu (BIB). Spolki dynamiczne z perspektywami plus dywidendy (2-4%), wskazniki fundamentalne atrakcyjne, nieprzewartosciowane (PE, ROA, ROE, CE). I co wazne, nie sa skorelowane z ekonomia. Wystarczy spojrzec na dlugoterminowe wykresy (super defensywne/wyporne podczas bessy). Ulubiony sektor Gatesa, a ostatnio nawet Buffeta. Tu mozna spac spokojnie. To nie polskie akcje, spekula, poroniona polityka i gospodarka zasciankowa.