Jak osiągnąć sukces przy oszczędzaniu na emeryturę? (3)
Poprzedni wpis (TU) zakończyłem konkluzją, że wybierając fundusz akcji jako wehikuł oszczędzania z myślą o emeryturze narażasz się na głębokie spadki, że jest to pewne.
Kto drogę skraca ten ….
Być może chciałbyś uniknąć tego ryzyka – w okresie bessy dokonać zmiany opcji inwestycyjnej i trzymać środki w funduszu obligacji lub funduszu pieniężnym? Tak byłoby najlepiej i dla twojego komfortu psychicznego i dla przyszłej wartości twoich środków.
Jeżeli spodziewany średni wzrost wartości inwestycji w okresie trzydziestoletnim ma wynieść około 7-9% rocznie, to, jak już wiesz, taki wynik obejmie okresy hossy i bessy. W związku z tym, w okresach hossy, stopa zwrotu funduszu akcji będzie wyższa od średniej: może wynieść 15% a czasami nawet 20%; wszystko zależy od tego jak głębokie będę wzrosty i późniejsze spadki w okresie słabej koniunktury. Gdyby więc udało ci się właściwie przewidywać koniunkturę na giełdzie – kierunek trendu – posiadać fundusz akcji tylko w okresach hossy, a w okresach dekoniunktury posiadać jednostki tzw. bezpiecznych funduszy, wówczas osiągnięta stopa zwrotu byłaby odpowiednio wyższa – nawet kilkanaście procent rocznie. Przy średniej stopie zwrotu na poziomie 15% rocznie twój dodatek do emerytury wyniósłby 8 000 zł (przy składce 250 zł odkładanej przez 30 lat), a więc w momencie przejścia na emeryturę miałbyś więcej pieniędzy do wydawania niż w okresie pracy zawodowej.
Wspaniale !
Teraz powinienem dać ci receptę na taki sukces. Jak to zrobić? Jak przewidzieć moment gdy kończy się hossa – ostatnie miesiące kilkuletniego okresu wzrostu i później, gdy przeniesiesz środki do funduszu obligacji i zacznie się bessa, przewidzieć ostatnie dni kilkuletnich spadków na giełdzie, aby z powrotem przenieść środki do funduszu akcji?
Taka wizja planu emerytalnego każdemu się podoba. Bez wyjątku! Czy jest ona jednak realna? Jakie masz szanse, że uda ci się w taki właśnie sposób zarządzać planem emerytalnym?
Nie uciekniesz przed bessą
Niestety, jak pokazuje doświadczenie – niewielkie, dużo mniejsze niż 50%. Ile osób inwestuje w funduszu akcji na samym dnie bessy? Garstka. A ile wycofuje się ze stratą, po kilkuletnim okresie oczekiwań wyjścia przynajmniej na swoje? Wielokrotnie więcej od tych pierwszych. Tak samo na szczycie hossy: kilka razy mniej uczestników funduszy akcji przenosi swoje oszczędności do funduszy bezpiecznych, od tych, którzy tłumnie wpłacają do nich swoje środki lub przenoszą je z lokat bankowych (lub funduszy obligacji).
Dlaczego zachowujemy się inaczej niż sobie przed chwilą zamarzyłeś?
Z dwóch powodów. Po pierwsze chodzi o nasze emocje: gdy w czasie dobrej koniunktury na giełdzie obserwujemy jak rosną nasze zyski, w dodatku w coraz szybszym tempie, niezwykle trudno jest powiedzieć sobie: – Dość. Prawie zawsze chcemy mieć więcej i więcej, i jeszcze trochę, a gdy „to jeszcze trochę” otrzymamy, to okazuje się, że kolejne „jeszcze odrobinę” też się przyda, bo wówczas … i w wyobraźni widzimy siebie z dodatkowymi pieniędzmi przeznaczonymi na przykład na nowszy samochód lub lepsze meble.
Rezygnacja z tych łatwych, szybkich i jak nam się wydaje pewnych dochodów, byłaby niezwykle trudna, gdy weźmiemy pod uwagę to, że taka atmosfera optymizmu na giełdzie udziela się wszystkim, także profesjonalistom, którzy mogą przewidywać kontynuowanie wzrostów przez kolejne lata. Ponadto, jeżeli okres hossy ma trwać od kilkunastu miesięcy do kilku a nawet kilkunastu lat to mamy bardzo małe prawdopodobieństwo trafienia na moment zmiany trendu, wręcz jest to niemożliwe.
A gdyby nawet udało ci się powiedzieć w odpowiednim momencie: Dość, i ze zmianą funduszy trafić na sam szczyt hossy, to jeszcze więcej trudności będziesz miał z rozpoznaniem momentu, gdy skończy się kilkuletnia bessa. Gdybyś miał wyjątkowe szczęście i trafił dwa razy, to zakładając 30 letni horyzont czasowy i wystąpienie około 5-8 różnych trendów średniookresowych, dla ostatecznego sukcesu musiałbyś mieć szczęście 5 a może nawet 10 razy. Chyba zgodzisz się, że taki wyczyn graniczyłby z cudem – możliwy byłby tylko w przypadku kogoś o nadprzyrodzonych zdolnościach przewidywania przyszłości.
…bo nie jesteś wróżką
Szanse na sukces przy stosowaniu strategii przewidywania trendu, tzw. timingu, obniża także to, że okresy hossy i bessy nie w pełni pokrywają się z ze zmianami tempa wzrostu gospodarczego. Najczęściej zmiana koniunktury na giełdzie występuje z pewnym wyprzedzeniem w stosunku do przesilenia w gospodarce.
Przykładowo, gdy na rynku kapitałowym będzie panowała hossa – przede wszystkim za sprawą dobrej koniunktury w gospodarce, początek bessy prawdopodobnie rozpocznie się w chwili, gdy wskaźniki rozwoju gospodarczego osiągną maksymalne wartości – gdy gospodarka będzie w doskonałej kondycji a zyski spółek giełdowych najwyższe w historii. Gdybyś więc chciał aktywnie zarządzać środkami w planie emerytalnym, skutecznie stosować timing, oznaczałoby, że musiałbyś podjąć decyzję o przeniesieniu środków do funduszu obligacji, gdy prawie nikt nie będzie się spodziewał rozpoczęcia się bessy – bo gospodarka będzie rozwijała się bardziej dynamicznie niż w przeszłości.
W takich okolicznościach miałbyś wycofać się z funduszu akcji? Przyznaj szczerze, że taka decyzja byłaby prawie niemożliwa.
Na szczycie hossy w 2007 roku wielu uczestników funduszy akcji było przekonanych, że dalsze wzrosty na giełdzie są pewne. Nie tylko drobni ciułacze tak uważali, ale również osoby, na których opinii można polegać: wiarygodni profesjonaliści, analitycy. Co twierdzili w 2007 roku fachowcy? Że Polskę czeka jeszcze kilka lat hossy, co najmniej do 2012 roku, czyli do Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej. Skoro Polska ma być współgospodarzem ME, to czekają nas gigantyczne inwestycje i tym samym utrzymanie wzrostu gospodarczego przez kolejnych kilka lat, co oczywiście przyczyni się do kolejnych wzrostów na giełdzie.
W wydaniu Gazety Wyborczej z dnia 19 kwietnia 2007 zamieszczono relację z siedziby jednego z biur maklerskich bezpośrednio po ogłoszeniu decyzji o przyznaniu Polsce i Ukrainie organizacji Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej:
Po ogłoszeniu decyzji inwestorzy zaczęli bić brawo i wstali z miejsc. Zaraz potem rzucili się do składania zleceń. Czekali na informację z niecierpliwością, bo są przekonani, że Polska będzie jeszcze szybciej rozwijać się do 2012 roku i czekają nas kolejne lata hossy.(…) Giełda wyprzedza przyszłość. Organizacja Euro 2012 przełoży się na istotny wzrost gospodarczy w Polsce, w tym na wyniki spółek – tłumaczą zachowanie inwestorów giełdowi analitycy”.
Jakie jeszcze ponosiłbyś ryzyko stosowania timingu w planie emerytalnym?
W okresach hossy akcje nigdy nie rosną bez przerwy i występują korekty tego trendu. Takie „chwilowe” zmiany trendu mogą trwać kilka dni, ale także kilka miesięcy. Jak myślisz jak zostanie potraktowany początek bessy, po kilku latach wspaniałej koniunktury giełdowej, po miesiącu spadków? Czy na pewno jako definitywny koniec hossy? Niekoniecznie. Nie będziesz wiedział, czy pierwsze 30 dni spadków na giełdzie, to tylko korekta w aktualnym trendzie. Co więcej, nie będziesz tego pewien po trzech miesiącach a nawet po ośmiu. Przedłużający się okres spadków będzie coraz wyraźniej cię przekonywał do tego, że to może rzeczywiście jest już bessa, a z drugiej strony, cena, po jakiej mogłeś sprzedać jednostki uczestnictwa, gdy zmiana trendu się rozpoczęła, będzie coraz bardziej odległa. Gdybyś więc podjął decyzję o zmianie opcji inwestycyjnej, np. po ośmiu miesiącach spadków, nie tylko będzie ci trudno zaakceptować sprzedaż jednostek po tak niskiej cenie (w porównaniu do tej jaką miały jednostki jeszcze kilka miesięcy temu – na szczycie hossy), ale pojawi się przed tobą kolejna obawa, że już za kilka miesięcy, a może nawet za miesiąc (jeżeli okaże się, że to tylko korekta) sprzedane jednostki funduszu akcji zaczną znowu drożeć i nie uda się ich odkupić po niższej cenie.
Taką samą analizę możemy przeprowadzić gdybyś w okresie bessy trzymał środki w funduszu obligacji, gdyby za pierwszym razem udało ci się „trafić” w okres przesilenia giełdowego.
Bessa trwa rok, dwa, trzy i co dalej. Koniunktura w gospodarce też jest coraz gorsza i nastrój na rynku coraz „bardziej wisielczy”. Kiedy nastąpi poprawa stanu gospodarki? Kiedy firmy zaczną zatrudniać więcej pracowników? Kiedy konsumenci bardziej optymistycznie spojrzą na swoją przyszłość i zaczną wydawać pieniądze napędzając koniunkturę? Uznasz, że nie prędko. Cofnijmy się do niedalekiej przeszłości. Pamiętasz luty 2009 roku? Jakie przeważały opinie na temat rynku?
Cały 2009 rok jest stracony dla inwestycji w akcje. To bezwzględnie czas na bezpieczne lokaty kapitału, na trzymanie się z dala od rynku.
Nie było innych opinii, poza nielicznymi wyjątkami. I właśnie w podobnych nastrojach, przy totalnym zwątpieniu, następuje najczęściej odbicie – gdy już „wszyscy” zwątpią w to, że kiedykolwiek cokolwiek może się zmienić na lepsze na rynku akcji. I ty, nie mając doświadczenia w inwestowaniu pieniędzy, musiałbyś właśnie w takim momencie, przenieść środki z funduszu obligacji do funduszu akcji. Jakie masz na to szanse? Jeżeli jesteś realistą, to powinieneś uznać, że niewielkie. Dokonasz zmiany, jak wszystko się poprawi, kilka miesięcy później, w połowie hossy. Może.
Dwa razy ci się udało. Miałeś wyjątkowe szczęście i wyczucie rynku. Ale jak już wiesz, dla pełnego sukcesu, musiałoby ci się udać znacznie więcej razy.
Czy taka strategia zarządzania środkami byłyby komfortowa psychicznie? Chyba nie bardzo.
… bo przede wszystkim nie warto
Zgodzisz się ze mną, że nie warto? Jeszcze nie? Weź pod uwagę dodatkowy czynnik ryzyka: może ci się nie tylko nie udać osiągnąć 15-toprocentowej rentowności, ale wręcz możesz ponieść totalną porażkę – osiągnąć bardzo niską stopę zwrotu lub wręcz doznać głębokich i bolesnych strat. Prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest znacznie wyższe niż 50%. Wyobraź sobie sytuację poniesienia straty na skutek „ zabawy w przewidywania zmiany trendów” w warunkach wspaniałego długoterminowego wyniku funduszu akcji na poziomie 8-9%, który pierwotnie dobrałeś do swojego planu emerytalnego.
To by była prawdziwa katastrofa – nie tylko przegrasz z rynkiem, ale przede wszystkim bezpowrotnie utracisz możliwość spędzenia ostatnich lat życia bez większych ograniczeń finansowych, w warunkach gdy sukces był w zasięgu ręki!
*****
Sprawdź jakie wyniki osiągnęli czytelnicy, którzy zaufali mi 4 miesiące wcześniej wpłacając co miesiąc 250 zł w różne fundusze Skarbca:
WYNIKI PLANÓW SYSTEMATYCZNEGO INWESTOWANIA
ROZPOCZĘCIE NASZEJ WSPÓŁPRACY JEST BARDZO PROSTE
Wystarczy abyś miał(a) pod ręką dowód osobisty, numer konta bankowego, z którego masz zamiar dokonać pierwszej wpłaty (min. 100 zł) oraz telefon komórkowy.
Nie musisz czekać na kuriera, który przyjedzie z umową, ani składać wizyty oddziale banku lub biurze maklerskim, żeby podpisać umowę. Wszystkie czynności związane z zawarciem umowy dokonasz online. Wystarczy, że wypełnisz formularz rejestracji (zajmie ci to 2 minuty) i już możesz składać zlecenie oraz opłacić je przez internet ze swojego konta w dowolnym banku. Potrzebujesz jedynie telefonu komórkowego do autoryzacji zleceń przez SMS.
Po wypełnieniu formularza rejestracyjnego otrzymasz wiadomość SMS z loginem i tymczasowym hasłem dostępu. Przy pierwszym logowaniu zostaniesz poproszona/poproszony o zmianę hasła. Na tym etapie rejestracja będzie już zakończona i będziesz mogła/mógł w pełni korzystać z możliwości inwestycyjnych w funduszach Skarbiec.
<< PRZEWODNIK: JAK DOKONAĆ WPŁATY >>
<< ZAINWESTUJ „STÓWKĘ” W FUNDUSZ SKARBCA >>
Ja tam wolę sam wybierać akcje. 20% rocznie to pikuś.
Robercie, jak się czujesz na siłach i znasz się na tym, to owszem. Jednak większość nie ma czasu i chęci zagłębiania się w temat. Dla takich osób właśnie tworzony jest produkt pod nazwą fundusz akcji. Dzięki za komentarz.