Do krytyków programu 500+
Większość ekonomistów krytykuje program Rodzina 500 plus. Pojawiają się dwa zarzuty: że to rozdawnictwo publicznych pieniędzy, pieniędzy podatników oraz że ten program nie jest optymalnym rozwiązaniem problemu zbyt małej dzietności, a w konsekwencji przyszłych problemów demograficznych.
Przyjrzyjmy się bliżej obu zarzutom.
Zacznijmy od rozdawnictwa publicznych pieniędzy. 17 mld w tym roku, a od przyszłego już ponad 22 mld rocznie. Sporo pieniędzy, około 7% wszystkich wydatków państwa. Porównajmy tę kwotę do innych, „rozdawanych” z naszych pieniędzy.
Po pierwsze, przywileje emerytalne. Większość z nas jest objęta systemem powszechnym, tym który funkcjonuje od 1999 roku i jest nazywany systemem o zdefiniowanej składce. Jest dla nas o wiele mniej korzystny od systemu „starego”, opartego o tzw. zdefiniowane świadczenie. Na ile mniej ? W starym systemie otrzymywaliśmy średnio 65% ostatnich zarobków, zaś w nowym, dzisiaj otrzymujemy już tylko 50%, a za 15-20 lat nasze emerytury spadną do około 30-35% ostatniej pensji.
Jednak duża część społeczeństwa pozostała w starym systemie: górnicy, rolnicy, służby mundurowe, prokuratorzy i sędziowie. W jakiej kwocie nas obciążają przywileje emerytalne tych grup? Ponad 35 mld rocznie, a więc stanowią dla podatnika, dla budżetu koszt o 50% wyższy od programu 500 plus.
Na wyłudzeniach podatku VAT budżet traci około 40-50 mld. Czyli inaczej mówiąc, płacimy złodziejom i kombinatorom 2 razy więcej niż rodzinom wielodzietnym.
Jakie korzyści osiągamy z tego, że zachowano przywileje emerytalne? Żadne. Może jedynie krew nas zalewać, gdy pomyślimy, że sędzia otrzymuje dożywotnią pensję – także gdy przestaje pracować, że policjant w wieku 50 lat otrzyma 60% ostatnich zarobków, a ja jedynie 30% i to pracując o 15 lat dłużej, czy też, że rolnik dostanie takie samo świadczenie jak ja – osoba prowadząca działalność gospodarczą, pomimo opłacania 4 razy niższych składek.
Nie zalewa was krew, gdy pomyślicie o tym? Bo mnie tak.
A jaką korzyść osiągamy z nieszczelności systemu kontroli podatkowej? Też oczywiście żadnej i powinniśmy popierać wszelkie działania rządu i parlamentu, które poprawią ściągalność podatków, a szczególnie ograniczą skalę wyłudzeń VAT.
I o co ten cały hałas związany z KOSMICZNYMI wydatkami na program Rodzina 500 plus?
Właśnie tego nie rozumiem, skoro znalazły się pieniądze w budżecie na ten program, skoro ten program podniesie PKB o około 0,5 punktu procentowego rocznie, co oznacza, że spora część tych wydatków wróci do budżetu.
Owszem, Polacy, którzy płacą podatki i nie skorzystają z tego programu, dołożą się do niego. Ja też się dołożę, chociaż mam trójkę dzieci. Mogę tylko żałować, że program nie został wprowadzony 10 lat wcześniej.
Czy jednak pieniądze podatników to rozdawnictwo, kwoty wyrzucone w błoto? Nie. Jeżeli nie będę miał dzieci, niezależnie od przyczyn, nie jest to najważniejsze w tym miejscu, to znaczy, że wydatki przyszłych pokoleń mnie nie bardzo obchodzą – ani grzeją, ani ziębią, bo mnie już nie będzie i nie będzie moich potomnych. Krytycy tego programu często powtarzają: może teraz są pieniądze, ale zabraknie ich w przyszłości, przez takie właśnie programy jak 500 plus.
I to jest właśnie demagogia. Dlaczego? Bo przecież to moja żona urodziła trójkę dzieci, to rodziny wielodzietne „produkują” przyszłych płatników składek na ZUS, podatków dochodowych, VAT-ów i innych dochodów do budżetu.
To rodziny wielodzietne zapewniają dochody, z których będą finansowane nasze emerytury, także emerytury osób, które nie skorzystają z tego programu, które nie mają dzieci. Jak można więc ciągle powtarzać, że to jest niesprawiedliwe, krzywdzące dla osób, które dzieci nie mają, często nie ze swojej winy. Osoby, które nie mają dzieci nie ponoszą kosztów ich wychowania. Co więcej te osoby skorzystają na tym, że to inni ponoszą koszty ich wychowania, gdy przejdą już na emeryturę – w postaci składek dzieci w rodzinach będących beneficjentami programu.
Te pieniądze nie idą w błoto, nie są wydatkowane niesprawiedliwie, nie są żadnym przywilejem.
Takie wsparcie, nawet w o wiele większej skali, to standard w Europie Zachodniej, także w Rosji. Na zachodzie rodziny wielodzietne dostają dotacje na dzieci mimo otrzymywania dochodów, które bez tych dotacji wystarczają im na pokrycie bieżących kosztów życia, na wakacje w ciepłych krajach, na oszczędzanie.
A teraz drugi zarzut. Czy program będzie nieskuteczny i nie spowoduje wzrostu liczby urodzeń? Tego jeszcze nie wiemy, to wróżenie z fusów, szukanie dziury w całym.
Pamiętajmy, że dziecko to nie tylko radość i szczęście, to także wydatek, wielokrotnie wyższy od dotacji przewidzianej w programie 500 plus. To wydatek dla polskiej rodziny o wiele większy (w stosunku do pensji) niż w niemal wszystkich krajach Europy. I dotacja z programu 500 plus to dla wielu rodzin po prostu deska finansowego ratunku.
Zgadzam się w stu procentach z autorem.
Nasze 500 zł to naprawdę grosze w porównaniu do tego, na co mogą liczyć mieszkańcy innych krajów. Warto rzucić okiem na ten tekst:
http://www.money.pl/gospodarka/unia-europejska/wiadomosci/artykul/500-zl-na-dziecko-w-tych-krajach-daja-nawet,33,0,1944609.html
Dzięki Ra Barbaro i za linka, bo nawet nie czytałem tego artykułu. Serdecznie pozdrawiam.
Oczywiście, płaćmy 500 na dziecko, aby przeżyć. Będziemy mieli wyż. Bólmy jeszcze za edukacje, szkoły, uniwersytety i szkolenia i doświadczenie zawodowe. Wtedy nam grzecznie podziękują i wyemigrują, bo im się tu nie opłaca pracować. Tam, gdzie lepsze są perspektywy, będą płacić podatki, mnożyć potomków. Może od czasu do czasu, prześlą 100 euro/funtów dla starych zgredów. Wrócą nieudacznicy, na których trzeba będzie płacić. No i znów będzie niż. Zabraknie rodzimych, białych rąk do pracy na tej wielkiej polskiej wsi. Będziemy ściągać Ukraińców i Sybiraków. Czy jak kto woli, będziemy mieli post DDR.
Dziękuję bardzo za komentarz. Wiem, że na te sprawy ma się różne zdania. Pozdrawiam.
Za to wszystko zapłacimy za dekadę lub dwie. Powinniśmy ograniczać koszty i biurokracje a nie zwiększać.
Prosty rozrachunek obniżyć podatki i 500+ również zostaje w kieszeni?
Zostaje!
Denne tworzenie następnych instytucji i mieszanie w całym państwie.
Brawo PiSiory!
Naobiecywać nachapać się w rządzie.
Niech się później martwią inni!
Dziękuję za twój komentarz, chociaż, jak wiesz, mam nieco inne zdanie. Pozdrawiam
Rozumiem każdy ma swoje zdanie.
Po prostu nie znoszę państw opiekuńczych gdyż to rodzi patologie.
Prościej dokładać podatków niż je znosić.
Przez „500+odsetki” też trzeba będzie tworzyć coś nowego.
Piszesz o tym jaki procent program „500+odsetki” zajmuje w budżecie państwa.
Teraz weź pod uwagę jaki będzie po raz kolejny deficyt budżetowy.
Popatrz na dług publiczny który z każdym dniem się zwiększa.
Program „500+odsetki” nie zmniejszy go, on go powiększy.
Błędne koło. Ten program to flagowy popis PIS.
Musieli go wprowadzić w życie. takie obietnice.
Ja nie chcę nic od państwa, mam ręce które mogą zarobić na mnie i moje dzieci. Chce więcej zarobić, chociaż nie zarabiam źle, ale będąc przedsiębiorcą chciałbym płacić mniejsze podatki by się rozwijać.
Ja też nie oczekuję od państwa pieniędzy. też denerwuje mnie na przykład to, że moje składki na ZUS wynoszą 1100 zł miesięcznie, a do KRUS raz na kwartał płacone są niższe i te osoby będą miały taką samą emeryturę jak ja. Kiedyś kolega mi proponował abym kupił hektar ziemi i się zarejestrował do KRUSu. To było wiele lat temu, ale uznałem, że jest to nie fair. Pozdrawiam
Chwila, chwila Panowie. Punkt widzenia a punkt siedzenia. Jak to bez podatków?!!. Przecież nie idą tylko na emerytury, czy świadczenia. Chcecie infrastruktury, wykształconych, wyszkolonych pracowników. Trzeba płacić i w to inwestować. Wy będziecie dobrowolnie na to płacić, czy czekać na wujków z EU. Wynagrodzenia są za wysokie? Kupujcie maszyny. Sami dacie radę… bez państwa opiekuńczego. To ono jest tylko winne. Sami sobie jesteście winni. Biznes kosztuje. Chyba, że się ma drobny, a pieniędzy mało. Duży może więcej, i z nim się państwa liczą. Chciejstwo małych kapitalistów, to mało, to to samo co robotników. Oni tracą pracę i płace, wy też. No i wtedy do państwa .
W dużej części zgoda, tylko, że ja w swojej odpowiedzi powołałem się na przykład emerytur wypłacanych z KRUS. Ja płacąc składki do ZUS płacę na siebie i otrzymam proporcjonalnie do tego ile odłożyłem. Natomiast w systemie KRUS jest inaczej – tylko 25% emerytury jest finansowane przez przyszłych beneficjentów, a pozostałe 75% ja finansuję i to mnie wkurza. Wolałbym, żeby podatki jakie płace szły właśnie na infrastrukrę, policję, badania naukowe itp.. Pozdrawiam
Dopóki mają pieniądze, wpływy do budżetu, i nie wielkie oprocentowanie długów, nie jest jeszcze źle. Choć z tych świadczeń, które płacą ludzie ledwo żyją. Będzie gorzej (jak w Grecji), to zmniejszą i te. Po 60-możesz szukać pracy, czy źródła dochodów: nikt cie zatrudni, zdrowie też nie pozwoli. Na wyżywienie nie starczy, nie wspominając o lekach, czy nawet miejscu do spania. Trzeba oszczędzać na siebie niezależnie już dużo wcześniej. Każda złotówka, teraz wydana na gówno, liczy się na starość podwójnie, jest na wagę złota. Po co wydawać na piwo, papierosy by potem puszki zbierać, i po lekarzach ganiać. Mądry Polak, po skodzie.
Zgadzam się, przywileje grup zawodowych i emerytalne, przerośnięty aparat państwowy i skomplikowane prawo podatkowe wysysają z budżetu niewyobrażalne kwoty. W tym kontekście 500 plus to kolejne patologiczne rozwiązanie dokładnie takie samo jak te wspomniane wcześniej. Można by bez problemu zostawić te pieniądze w kieszeniach obywateli powiększając kwotę wolną, odbyło by się to kompletnie bezkosztowo, bez zatrudniania nowych urzędników i bez tworzenia nowego prawa. Niestety wtedy rząd nie miał by się czym chwalić, rozwiązanie było by mniej spektakularne.
Ja znam się najbardziej na emeryturach i tutaj przywileje mnie BOLĄ najbardziej. Pozdrawiam
Zgadzam się z autorem w 100 procentach. Do tego dochodzi również marnotrawienie środków publicznych na poronione projekty, na które wydano już dziesiątki miliardow. A tak inwestujemy w dzieci, ktore są naszą przyszłością oraz koniecznością. To one będą nas utrzymywać za kilkadziesiąt lat.
Goty, dzięki za twój komentarz, nie tylko dlatego, że jest zgodny z moją opinią. Pozdrawiam
Pieniądze nie powinny pochodzić z rozdawnictwa ale powinny pochodzić z zredukowanego podatku dochodowego. Nie byłoby problemu z obniżaniem płac aby się załapać na te 500+. Dostawaliby ci którzy pracują a nie patologia która i tak pewnie nie wyda ich na dzieci ale trunki i inne używki. Koszty takiego systemu byłyby znacznie mniejsze i nie byłoby problemy z tym, że ich zabraknie. Ale wiadomo że nie byłoby też takiego efektu propagandowego. Klękajcie narody władza dam wam pieniądze. Szkoda, że nie swoje bo ich nie ma.
Mariuszu, polityka polityką. Ja uważam właśnie, że za dużo w krytyce tego programu jest polityki. Wprowadzone rozwiązanie jest „szokujące” – jak na Polskę, ale niemal powszechne w Europie. Podejrzewam, że inne partie teraz sobie w mordę plują, iż nie wpadły na ten pomysł wcześniej. Koszt tego programu nie jest, aż tak wielki. A problem demograficzny może być bardzo duży. Ja też uważam, że duża część pieniędzy zostanie przeznaczona na „RÓŻNE” potrzeby. Jak zapewne pamiętasz były głosy, aby dla, jak to napisałeś, „patologii” dawać bony czy coś w tym stylu. Ale moim zdaniem wtedy to by była PATOLOGIA – biurokracji i arogancji rządzących. Tak nawiasem, moja żona pochodzi z Suwałk i ostatnio rozmawialiśmy na ten temat. Jej zdaniem, jak na realia jej rodzinnego miasta, 500 zł na dziecko to KWOTA OGROMNA. Tak więc skutki tego programu będą miały zapewne bardzo różne oblicza. Pozdrawiam
Panie Autorze, mam parę pytań takich biznesowych w końcu wydajemy nasze pieniądze i chciałbym sprawdzić czy inwestycja się zwróci:
a. o ile wzrośnie współczynnik dzietności – czyi ile nowych dzieci pojawi się na skutek tego programu
b. ile wydamy na każde dziecko w tym programie
c. ile średnio każde dziecko przyniesie pieniędzy z powrotem do ZUSu
zróbmy prosta kalkulacje czy to się opłaca a jak nie to może trzeba zaproponować coś innego.
Yah, jeżeli podejdziemy do programu 500 plus jak do inwestycji, odpowiedzi na punkt „a” nie mogę udzielić, bo jej nie znam. Większość krytyków próbuje udowodnić, że to kiepska inwestycja, bo wcale wzrostu dzietności nie przyniesie. Ja nie jestem wróżbitą i w opozycji do tych osób mówię, że NIE WIEM. Ile wydamy to mniej więcej wiemy, ale nie wiemy ile się zwróci. Ja myślę, że Polacy przejedzą te pieniądze i to nawet ponad 100%. Zwróć uwagę, że pieniądze z programu spowodują wzrost ZDOLNOŚCI KREDYTOWEJ, a więc nawet jeżeli 10% zacznie oszczędzać, czyli ci wszyscy, do których kieruję bloga, to pozostałe 90% wyda nie całość a myślę, że co najmniej 120% (wezmą kredyty). Punkt C – to zależy ile z tych dzieci pozostanie w Polsce, a to zależy od tego jakie będą płacę i na ile konkurencyjna będzie Polska. A to wszystko dzisiaj jest niewiadome. Bardzo dziękuję za twój komentarz. Pozdrawiam
Nie doceniamy wagi problemu demograficznego, starzenia się społeczeństwa i ucieczki młodych za granicę. Co raz mniej producentów i mniej konsumentów odbija się bardzo niekorzystnie na gospodarce. Dodajmy ich zubożenie i zadłużenie plus technologiczne zacofanie i mam kropkę nad „i”.