Bardzo duże ryzyko porażki PPK
Twórcy projektu ustawy o pracowniczych planach emerytalnych chwalą się tym, że skorzystali z najlepszych rozwiązań funkcjonujących w innych krajach. To tylko pozór. Bo nigdzie na świecie nikt nie próbował reformować systemu emerytalnego bez ponoszenia żadnych kosztów ze strony budżetu państwa.
Już twórcy reformy z 1999 roku wykazali się wyjątkową ignorancją, jeśli chodzi o programy emerytalne funkcjonujące w zakładach pracy. W słynnym opracowaniu tłumaczącym zasady reformy z 1997 roku – „Bezpieczeństwo dzięki różnorodności” – napisano wprost, że w zakładanym kształcie formy systemu emerytalnego, nie stać budżetu państwa na dodatkowe zachęty do promowania pracowniczych programów emerytalnych.
W broszurze została przeprowadzona analiza dwóch modeli podatkowych stosowanych w planach emerytalnych. System EET, zwolnienie-zwolnienie-podatek (ang. exempt-exempt-tax), to taki, w którym składki są wolne od podatku PIT (Exempt), zyski z ich inwestowania także są wolne od podatku Belki (Exempt) i dopiero wypłata świadczenia zostaje opodatkowana podatkiem PIT (Tax). Alternatywnym rozwiązaniem jest system TEE, podatek-zwolnienie-zwolnienie (ang. tax-exempt-exempt), czyli opodatkowana jest składka, brak podatku Belki i wolna od podatku kwota wypłaty (świadczenie).
Różnica między modelami podatkowymi
Czym różnią się oba modele? Oczywiście momentem pobrania podatku PIT. W modelu EET osoba oszczędzająca otrzymuje bieżącą zachętę w postaci zwolnienia składek od podatku PIT. Jest to jedynie zachęta, a nie prawdziwa ulga, ponieważ podatkiem zostanie obciążona wypłata. Natomiast w modelu TEE osoba oszczędzająca wpłaca składkę już po opodatkowaniu. Nie ma w nim żadnej bieżącej zachęty podatkowej. Natomiast korzyść pojawia się dopiero w momencie wypłaty świadczenia, które nie będzie opodatkowane ani podatkiem Belki, ani podatkiem PIT.
Jeżeli przyjmiemy taką samą stawkę podatku PIT przy składce i przy wypłacie, oba modele są tak samo efektywne dla oszczędzającego.
Jednak oba modele będą miały bardzo duże różnice dla dochodów budżetowych. Bardziej opłacalny jest model EET. Dlaczego? Bo podatek zostanie potrącony nie tylko od składek, ale również od zysków z ich inwestowania.
Jaki model podatkowy wybrano dla PPE?
Jednak twórcy reformy w 1999 roku zdecydowali się na mniej korzystny dla budżetu model w pracowniczych programach emerytalnych, czyli na TEE. Dlaczego?
Wyjaśniają to sposób wyjątkowo szczery i jednoznaczny: „Wybór podejścia TEE (…) w odniesieniu do trzeciego filaru jest podyktowany także tym, że w obecnych warunkach, zwłaszcza w okresie transformacji systemu emerytalnego i związanymi z nią kosztami, państwo nie może pozwolić sobie na utratę bieżących dochodów z podatków, nawet w imię przyszłych, ale odległych, większych przychodów.„ (podkreślenie własne).
Znamienne jest następne zdanie w uzasadnieniu wyboru modelu TEE w pracowniczych programach emerytalnych: „Należy podkreślić, że podejście do opodatkowania trzeciego filaru jest w pewnym stopniu funkcją istnienia drugiego filaru: gdyby go nie było, system podatkowy trzeciego filaru mógłby być ukształtowany jako EET.”
Nie było nas stać na model EET
Twórcy reformy powołującej do życia otwarte fundusze emerytalne wiedzieli doskonale, że w programach emerytalnych powinien funkcjonować model EET z dwóch powodów: bo ten model skuteczniej zachęca do oszczędzania i, co więcej, jest bardziej dochodowy do budżetu. Usprawiedliwiali się tym, że: „Reforma ubezpieczeń społecznych, przez przeniesienie części składki do funduszy emerytalnych oraz nałożenie limitu 250% na podstawę wymiaru składki, i tak generuje koszty rzędu ponad 1% PKB rocznie w pierwszych latach reformy. Dodatkowy koszt wynikający ze zwolnień podatkowych (model EET w trzecim filarze – dopisek własny) komplikowałby sytuację budżetu.”
Już w 1997 roku, w którym napisano wspomnianą wyżej broszurę, wiedziano, że model TEE, jaki przyjęto w pracowniczych programach emerytalnych, nie wpłynie na rozwój tej formy oszczędzania na emeryturę. Sprawdziło się to w 100 procentach.
Powielanie błędów innych, bez żadnych przesłanek
Po ponad 20 latach od napisania wspomnianej broszury widzimy, że reforma z 1999 roku była jednym wielkim blamażem. Po pierwsze dlatego, że zmieniła sposób wyliczania emerytury w systemie obowiązkowym: z modelu zdefiniowanego świadczenia na model o zdefiniowanej składce. Sama zamiana modelu nie byłaby niczym złym, gdyby jednocześnie wprowadzono skuteczne zachęty do masowego uczestniczenia w PPE: jako uzupełnienie luki emerytalnej, która powstała na skutek tej zamiany.
Zmarnowane 20 lat
Dzisiaj już wiemy, że pracownicy, którzy zostali objęci w całości modelem o zdefiniowanej składce w systemie obowiązkowym, czyli zatrudnieni po 1 stycznia 1999 roku, otrzymają dwa razy niższe świadczenie z systemu obowiązkowego, bo stanowiące około 35% ostatniej pensji (w 1997 roku średnia emerytura odpowiadała 67% średniego wynagrodzenia). Największym błędem reformy było powołanie OFE, które wydrenowały budżet z bieżących dochodów, co uniemożliwiło powołanie PPE z modelem dającym szansę na masowe uczestnictwo, czyli EET.
Można nawet powiedzieć, że pokolenie osób wchodzących na rynek pracy w momencie wejścia w życie tej nieudanej reformy, jest pokoleniem skazanym na biedę na emeryturze, a w szczególności kobiety, którym ostatnio obniżono wiek emerytalny do 60 lat.
Czy PPK naprawią błędy poprzedników?
Jeżeli zostanie utrzymany model podatkowy TEE, a takie są propozycje, to istnieje ogromne ryzyko kontynuacji porażek wszystkich poprzednich prób reform emerytalnych. Znamienne jest to, że powody wskazane w 1997 roku – jako uniemożliwiające wprowadzenie modelu EET – przestają właśnie istnieć. Składka do OFE została ograniczona z 7,3% do zaledwie 2,3% obecnie. Od przyszłego roku ma zostać zniesiony limit 250% wynagrodzenia ograniczający naliczanie składek na ZUS. Czeka nas ostateczna likwidacja OFE.
Co więcej, mamy wyjątkowo korzystną sytuację budżetu i (tutaj pozwolę sobie na parafrazę autorów reformy z 1999 roku) państwo może pozwolić sobie na utratę bieżących dochodów z podatków, w imię przyszłych, ale odległych, większych przychodów.
Na czym polega ryzyko porażki PPK?
Główne ryzyko porażki polega na tym, że pracownicy najmłodsi i najmniej zarabiający będą się masowo wypisywali z PPK. Nie pomoże zastosowanie automatycznego zapisu, ze względu na przewidziany model opodatkowania TEE.
Należy zdawać sobie sprawę, że w PPE, które są oferowane przez firmy o najlepszej kondycji finansowej, niewiele ponad 60% pracowników tych firmy uczestniczy w Programie; pomimo tego, że pracodawca w całości finansuje składki, a wnoszenie składek przez pracowników jest w pełni dobrowolne. Dlaczego tak wielu pracowników nie przystępuje do PPE? Bo muszą płacić podatek od składki pracodawcy (ze względu na przyjęty model TEE).
PPK mają objąć wszystkie firmy, bez względu na ich kondycję, a przede wszystkim na wysokość zarobków. Ponieważ przewidziano ten sam model podatkowy, pracownik nie tylko będzie musiał płacić podatek od składki pracodawcy, ale również ponieść koszt finansowania składki potrącanej z własnego wynagrodzenia po opodatkowaniu. Dopłata z budżetu, a raczej z Funduszu Pracy (a więc de facto także opłacana przez pracodawcę) nie będzie stanowiła wystarczającej zachęty.
Co można zmienić?
Zdaje sobie sprawę z tego, że decyzja o tym, aby uruchomić PPK bez większych kosztów bieżących dla budżetu, jest już nieodwracalna. Przyszłe emerytury nigdy nie interesowały Polaków, nie wywoływały w nich większych emocji. Polacy kojarzą emeryturę z biedą. Tym samym politycy nigdy nie mieli i nie będą mieli przez kolejne 20 lat żadnej motywacji do tego, aby znaleźć w budżecie kilka miliardów na pożyczkę udzieloną uczestnikom PPK, która byłaby przez nich zwrócona z nawiązką w momencie wypłaty środków.
Jedyne co można zmienić to wprowadzić model tEE, czyli taki jaki funkcjonuje w kilku krajach. Polegałby on na tym, że składka pracownika pozostałaby w modelu TEE – płacona z wynagrodzenia po opodatkowaniu, natomiast składka pracodawcy w modelu EEE, czyli tak jak dopłata z Funduszu Pracy. To wciąż byłoby zbyt małą zachętą dla pracowników o najniższych zarobkach, bo nadal musieliby wnieść do PPK składkę z wynagrodzenia netto w wysokości 2% wynagrodzenia brutto.
W celu zapewnienia masowego, ponad 90-cioprocentowego uczestnictwa w PPK, należałoby wprowadzić przepis, że pracownicy o najniższych zarobkach, na przykład do 150% minimalnego wynagrodzenia, wnosiliby z własnego wynagrodzenia jedynie składkę dodatkową, a więc w pełni dobrowolną. W takim przypadku automatyczny zapis do PPK nie niósłby żadnych dodatkowych kosztów dla najniżej zarabiających.
Na koniec, w formie anegdoty przytoczę jeszcze jeden cytat z broszury Bezpieczeństwo dzięki różnorodności, który nie wymaga żadnego komentarza: „Pracownicy, którzy zdecydują się pracować dłużej mogą oczekiwać bardzo znaczących wzrostów wysokości emerytury za każdy dodatkowy rok pracy tak, że przy przejściu na emeryturę w wieku 65 lat stopa zastąpienia, czyli relacja otrzymywanego świadczenia do dochodów uzyskiwanych przez daną osobę przed przejściem na emeryturę danej osoby, z obu filarów osiągnie 76%, a więc wyraźnie przekroczy obecną stopę zastąpienia dla emerytury wynoszącą 67%”.
Maciej Rogala
Konsultant PPE
Dobry wpis! Dodaję go sobie od razu do zakładek! Pozdrawiam! 🙂
Witam. Cieszę się, że się podoba. Pozdrawiam
Właśnie piszę pracę o PPK dziękuję za przedstawienie owych watpliwości i pokazania ewentualnych rozwiązań.