Bardzo duże ryzyko oszczędzających w banku
Osoby posiadające oszczędności powinny mieć świadomość tego, że każdy sposób lokowania wolnych środków finansowych jest ryzykowny, także lokata w banku. Jakie to mogą być ryzyka?
Najbardziej oczywistym ryzykiem jest spadek realnej wartości oszczędności.
Jeżeli stopa odsetek netto (po potrąceniu podatku Belki) jest niższa od inflacji, to oczywiście skutkuje to spadkiem siły nabywczej. Oczywiście nie znamy przyszłości, ale jedyną nadzieją na zmianę aktualnej sytuacji – ponoszenia realnych strat na lokacie – jest znaczący spadek inflacji i jednoczesny wzrost stóp procentowych. Na, ile taki scenariusz jest realny? Każdy oszczędzający w banku sam powinien udzielić sobie odpowiedzi.
A gdyby spełnił się scenariusz ujemnych realnych stóp procentowych w długim terminie? Nasza realna strata będzie się pogłębiała z każdym kolejnym rokiem. Gdyby średnioroczna stopa odsetek wynosiła 0,5% rocznie, a inflacja 2 procent, to stosunkowo niewielka 1,5-procentowa różnica, urośnie do realnej straty na poziomie 8,2 procent po 5 latach. Po 30 latach siła nabywcza odkładanych w banku oszczędności spadłaby o 40 procent.
Czy to największe ryzyko posiadaczy lokat bankowych?
Nie. Dodajmy do tego ryzyko utraty dochodów z alternatywnych form lokat. Przykładowo, w ostatnich 12 miesiącach dobrze zarządzany fundusz obligacji przyniósł stopę zwrotu na poziomie 5-6%. Przecież moglibyśmy w takim funduszu trzymać oszczędności zamiast na lokacie. A to znaczy, że trzymając całość oszczędności w banku, nasze oszczędności nie tylko mają dzisiaj mniejszą siłę nabywczą, ale również straciliśmy dochód z alternatywnej formy lokaty jaką jest fundusz obligacji.
Czy to całość zagrożeń?
Niestety nie. Jeszcze nigdy w historii Polacy nie mieli tak ogromnej kwoty oszczędności w bankach: bilion złotych. Jeszcze nigdy w historii atrakcyjność lokaty w banku nie była tak niska. A jednak już kilka razy w przeszłości przepływ pieniędzy z banku na rynek akcji potrafił podnieść ceny o kilkaset procent w okresie 2-3 lat, a nawet krótszym.
Na szczęście dla posiadaczy lokat bankowych od 13 lat sytuacja na warszawskiej giełdzie nie wyglądała zbyt optymistycznie. Jednak należy zdawać sobie sprawę z tego, że kiedyś także na naszej rodzimej giełdzie zapanuje hossa, a także euforia w jej szczytowej fazie.
Euforia będzie bardzo niebezpieczna dla posiadaczy lokat bankowych. Dlaczego? Ponieważ wtedy nie odczuwamy strachu, nie boimy się ryzyka poniesienia straty, właśnie za sprawą euforii, przekonania o tym, że dalsze wzrosty na giełdzie będą pewne.
Posiadacze lokat bankowych właśnie wtedy mogą zechcieć zmienić sposób lokowania oszczędności. W euforii niebezpieczne jest również to, że niemal wszyscy przechwalają się swoimi dochodami na giełdzie, wszyscy z wyjątkiem coraz bardziej osamotnionego posiadacza lokaty bankowej.
Aktualnie, osoba trzymająca całość oszczędności w banku nie czuje bardzo dużego dyskomfortu. Jeszcze nie. Bo wie, że taki sposób lokowania oszczędności jest powszechny. Uspokaja go to, że przecież inni też tracą. To oczywiście nie umniejsza naszych strat, ale nas wewnętrznie uspokaja. Czysta psychologia, zwykła ludzka słabość. Kolejny dowód na to, że nie jesteśmy osobami racjonalnie postępującymi, a jedynie racjonalizującymi.
Ale machina transferu oszczędności z banków na rynek kapitałowy już ruszyła.
Nie wiadomo, kiedy się zatrzyma. Jednak im dłużej będzie trwał ten transfer, tym mniej komfortowo będą się czuli ze swoimi decyzjami kurczowo trzymający się lokat bankowych. Ryzyko zmiany decyzji będzie coraz wyższe.
Warto ubezpieczyć się na wypadek wystąpienia takiego scenariusza. Na takie ryzyko są narażeni przede wszystkim Ci z nas, którzy już w przeszłości wpadli w pułapkę euforii.
Swoją przygodę z funduszami rozpocząłem w lutym 1994 roku, czyli na samym szczycie pierwszej hossy na GPW. Około 75% ówczesnych inwestorów Pioneera, jedynego wówczas funduszu, wycofało się ze stratą na dnie bessy, czyli w połowie 1995 roku. Większość z tych osób zaklinała się, że nigdy więcej nie zainwestuje ani złotówki na giełdzie, a także w fundusze inwestujące przynajmniej część aktywów w akcje.
Przyszłość pokazała, że około 30-40% z tych osób ponownie przeprosiła się ze swoimi decyzjami na szczytach kolejnych rajdów na warszawskim parkiecie i to kilkukrotnie.
Czy jest jakikolwiek pewny sposób na uniknięcie takiego scenariusza?
Są tylko dwa: albo brak oszczędności w wyniku wcześniejszych głębokich strat (kilkukrotnego inwestowania na szczytach hossy), albo podjęcie decyzji o zainwestowaniu przynajmniej części oszczędności na rynku akcji w okresie, gdy na rynku nie ma nastroju euforii.
Najnowsze komentarze